5 września 2012

Wyznanie

  • Trochę fanatyzmu~ (dużo, dużo xDD).
  • Trochę seksu.
  • Trochę krwi.
  • Jedynie jeden bohater ma imię... Znowu....
  • Miało być inaczej, wyszło inaczej.
  • Nie miałam już siły na sprawdzanie.. Tyle razy czytałam to opowiadanie by je dokończyć, że nie wierzę, że jakiś błąd się wkradł...

Dziękuję za uwagę :)





"Wyznanie"


    Żądza. To ona kieruje wszystkimi naszymi działaniami. Raz posmakowana, wdziera się w każdy zakamarek ciała wołając o coraz to więcej. Niezaspokojona woła coraz głośniej, zaspokojona znów budzi się po chwili. To takie błędne koło nie do zamknięcia, nie do ujarzmienia. Żądza. Każdy ma inną.  Nigdy nie daje spokoju. Nigdy cię nie opuści. Nigdy.
Nie sądził, że to jest w ogóle możliwe. No bo jak? To tylko bujdy. Nikt tego jeszcze przecież nie potwierdził. To jest absolutnie niemożliwe. Prawda…?

    Biegł pędem do  domu, torbę z książkami ciągle mając przed sobą.
- Kurwa! Popierdoliło mnie… Powinienem się leczyć! – krzyczał w myślach. Racja, na to powinien się leczyć. Ale nie jego wina, że miał taki ciągły popęd! Próbował dosłownie wszystkich metod spania z dziewczyną. Od kilkuminutowych numerków po całonocne igraszki. Od delikatnego, zmysłowego seksu po dziki sadystyczno-masochistyczny. Nie wiedział jak już sobie poradzić. Do terapeuty na pewno nie pójdzie! Nie ma mowy! Oni nigdy racji nie mają…
    Wpadł do domu niczym piorun, witając się niby tego nie robiąc. Tak naprędce, byleby wreszcie móc sobie ulżyć. Byleby wreszcie dojść i mieć spokój do wieczora. Jeszcze nie wszedł dobrze do łazienki i już zaczął rozpinać rozporek. Zatrzasnął drzwi i już robił sobie dobrze opierając się ręką o ścianę nad sedesem.
- Całkiem mnie jebło. – zadrżał raz drugi, trzeci aż w końcu nadeszło upragnione spełnienie. Opadł na kafelki, oddychając strasznie szybko. Doprowadził się do porządku i wyszedł, kierując swoje kroki do pokoju. Trzeba się pouczyć…
    Wieczór, zaczął padać solidny deszcz. Jak bardzo to lubił. Przyjemny chłód połączony z delikatnym „stuk, puk” uderzających kropel o szybę. Zgasił światło w pokoju. Otworzył okno na oścież i wpatrywał się w moknące chodniki, drzewa… ludzi? Zaczął uważniej się przyglądać owemu zjawisku, ale nic już tam nie było. Pewnie mu się przewidziało… Usiadł na parapecie, oparł głowę o framugę i siedział tak aż go nie znużyło. Przymknął oczy odpływając myślami niewiadomo gdzie.
    Poczuł jakiś chłodny powiew na swoim policzku. Zaraz potem lodowate ręce wplątujące palce w jego ciemnobrązowe włosy.
- Zaraz! Co jest!? – otworzył nagle oczy, rozejrzał się, ale niczego nie zauważył. Zupełnie niczego. Niemożliwe by mu się wydawało, albo przyśniło. To było zbyt realistyczne… Ale tu nic nie było! – Kurwa, faktycznie jestem porąbany… - stwierdził. Spojrzał na zegarek. Pierwsza w nocy!? Ile on tam spał?! Wkurzony poszedł do łazienki trochę się obmyć. Oczywiście jak na złość musiał pomylić swój szampon z pomarańczowym szamponem swojej siostry… No piękny koniec… początek dnia! Jeszcze bardziej zły poszedł spać, wyklinając przez jakiś czas pod nosem.
    Usłyszał mruczenie, jakiś szelest, ale nie chciało mu się budzić. Miał dzisiaj wszystkiego dość… Poczuł, że coś bawi się jego penisem. No nie… Nie lubił takich snów. W środku nocy musiał się budzić i robić sobie dobrze. Teraz ktoś wziął jego męskość do buzi! O rany… Dobry był… Myślał, że zaraz dojdzie… To mruczenie takie głębokie… Zadrżał niesamowicie silnie, a krótki, stłumiony jęk wyrwał mu się z ust. Otworzył oczy w szoku. Spojrzał na swoje krocze. Zaraz… Dlaczego on ma ściągnięte spodenki a wokół nie ma spermy? Przecież doszedł! We śnie, ale doszedł… Chyba we śnie…
- Co jest, kurwa? – opadł na łóżko nie mając absolutnie siły na myślenie. Chciał po prostu spać! Tylko tyle!
    Od czasu tamtej dziwnej nocy przez dwa dni nie miał absolutnie ochoty by majstrować coś przy swoim kroczu. Ale jak!? Przecież średnio chciało mu się cztery razy dziennie! Zaczął się bać. To u niego nie jest normalne… Może jest chory? Chociaż tu bardziej pasowałoby określenie „zdrowy”…

    Mama Tetsuhiro trafiła do szpitala. Nagle upadła na podłogę, zupełnie tracąc oddech. Przygnębiony szatyn chodził w kółko, próbując dojść do ładu z tym wszystkim. Ciągle czuł jakby ktoś go obserwował. Czuł jakby pożądanie od tej osoby ale nie takie zwykłe. Inne niż te, z którymi spotykał się do tej pory. Rozejrzał się, sprawdzając gdzie jest. Znajdował się w bardzo rzadko uczęszczanym parku. Lekko zapuszczonym ale przejść się dało. Wieczór już dawno zaczął dawać o sobie we znaki, sprawiając, że stawało się coraz bardziej przejmująco zimno. Tetsuhiro spojrzał w górę. Przez gęste korony drzew nie było  nic widać. Zatrzymał się, zamykając oczy i łapiąc jak najwięcej świeżego powietrza w płuca. Nagle poczuł podniecenie.
- Co jest!? – zaskoczył się tym niesamowicie. Jeszcze bardziej dziwiło go to, że ta ekscytacja narastała, doprowadzając go do szaleństwa. Nie był w stanie się ruszyć. Najchętniej spuściłby się teraz, już, na środku alejki. Nagle coś zasłoniło mu oczy. W pierwszym odruchu chciał się wyrwać ale usłyszał głęboki, mrożący szept przy swoim uchu.
- Ci… Nie denerwuj się bo będzie jeszcze gorzej. – zamarł a serce waliło mu niczym głośniki na koncercie rockowym. Poczuł zimną dłoń na swoim brzuchu, oplątującą go niczym sznur. Druga delikatnie pogładziła jego szyję, powodując niekontrolowany dreszcz strachu i podniecenia.
- Z-zostaw mnie! – ledwo krzyknął a został odwrócony przodem do oprawcy. Jego rozpalone usta napotkały lodowate wargi, które połączyły ich języki w namiętnej burzy. Dłoń, znajdująca się na brzuchu zawędrowała niżej a Tetsuhiro instynktownie wypiął biodra do przodu. Z ust wypływała mu krew o czym sam nie bardzo wiedział. Jęknął głośno w pocałunek, kiedy dłoń nieznajomego lekko otarła się o jego krocze. Był tak rozpalony, tak pożądał tego kogoś, że nie myślał o niczym innym jak tylko o tym by się wreszcie zaspokoić. Złapał obcego za ramiona, dziwnie chłodne. Nie przejął się tym. Wręcz było mu to na rękę, biorąc pod uwagę jak bardzo on płonie. Nigdy nie czuł czegoś takiego. Nigdy jego ekscytacja nie była aż tak wysoka. Nigdy. Chociaż… Wtedy, kiedy miał ten dziwny sen… Tak. Mógł to porównać do tego dziwnego snu.
- A-ah! – krzyknął wręcz na całe gardło, kiedy tylko ręka obcego przywitała się z jego sterczącym i pulsującym penisem. Chciał dojść ale nie mógł. Normalnie już dawno byłoby pozamiatane, ale teraz jest inaczej. Miał wrażenie, że zabawa dopiero się zaczyna. Dłoń zaczęła się szybciej poruszać a twarz oprawcy coraz częściej kręcić wokół jego szyi. Nie miał pojęcia co zrobić ze swoim napalonym ciałem. Nogi uginały się pod jego ciężarem, wszystko krzyczało o więcej. Każdą częścią, każdą komórką jego ciała zawładnął właśnie ten nieznany mu mężczyzna. Zaraz… Mężczyzna! To jest mężczyzna!
- O kurwa! – przeklął jak tylko zdał sobie z tego sprawę. Zaczął się wyrywać, ale ten ktoś wyciągnął z niego wszystkie siły. Mocniej zacisnął palce na jego męskości. Donośny jęk wyrwał mu się z gardła.
- Znacznie wolę ciebie jak wtedy w nocy… - serce całkowicie mu się zatrzymało. Czyli… To nie był sen. To był ten gość. Ale jak!? W pokoju nikogo nie było! Okno zamknął! Jak mógł się tam dostać!?
- J-jak ty… - wydukał.
- Przekonasz się… - ręka nieznajomego zaczęła się poruszać w zawrotnym tempie. Ześwirował. Absolutnie ześwirował. Było tak przyjemnie… Tak diabelnie nieziemsko! Nie kontrolował swoich myśli. Jedyny wyraz jaki obijał mu się w umyśle to „więcej”. Nagle obcy wbił mu się brutalnie w szyję. Tetsuhiro poczuł ostry ból a przy tym niewiarygodną przyjemność jaką niosło ze sobą spełnienie. Kiedy tylko krzyknął, oprawca zacisnął mocniej swoją dłoń na jego penisie a sperma z trudem wypłynęła. Uleciały z niego wszystkie siły. Poczuł jak osuwa się na ziemię. Otworzył oczy. Nie miał opaski. Wokół nic. Spodnie zapięte. Wydawało mu się? Nie… To niemożliwe. Zauważył krew. Wypływała z kącików jego ust. Poderwał się ale natychmiast znów opadł. Nie miał w sobie absolutnie żadnej energii. Nic. Był jakby wyzuty ze wszystkiego. Zaczął się trząść ze strachu. Bał się. Krew nie przestawała lecieć, kałuża z sekundy na sekundę stawała się coraz większa, czuł jej metaliczny smak w swoich ustach. Co ten sadystyczny porąbaniec z nim zrobił? „Faceci nie płaczą” kołatało mu się po głowie ale nie był w stanie teraz zrobić nic innego. Błagał o jakiegoś nienormalnego przechodnia, który w środku nocy zapuszcza się w takie miejsca. Błagał o jakiekolwiek siły. Błagał o cokolwiek. Ale nie o to by stracić przytomność!

    Zamruczał, przeciągając się na swoim łóżku. Zaraz! Jest u siebie!? Poderwał się do siadu i nerwowo rozejrzał. Był w swoim pokoju. Nagle usłyszał szczęk zamka w drzwiach.
- Wstawaj jełopie! – usłyszał głos swojej siostry, która niczym Strażnik Teksasu w ciemnych okularach weszła przez drzwi. Dziwnie mu ulżyło widząc tak bardzo znajomą mu postać. Jak nigdy miał teraz straszną ochotę przytulić ją i dziękować za to, że jest… Ale wiadome było, że tego nie zrobi.
- Czego chcesz? – zapytał niby to obruszając się.
- Dzisiaj ty robisz śniadanie, więc rusz te swoje dwie puszczalskie cztery litery.
- Wolę swoje puszczalskie niż twoje grube.
- Pierdol się.
- Też cię kocham. - zaświergotał melodyjnie wysyłając seksownego buziaczka w jej stronę. Ta tylko pokręciła głową ze zrezygnowaniem rzucając pod nosem jeszcze kilka obelg w jego stronę. Natomiast on wstał i nagle znów poczuł to, co działo się z jego ciałem wczoraj. Szybkim krokiem poszedł do łazienki. Przemył wodą twarz. Spojrzał w lusterko. Wręcz się przeraził. Jego usta były tak strasznie poranione… Czy to od pocałunków Nieznajomego? Od tych jego piekielnie mrożących warg? Diabelnie podniecających… STOP! Skarcił siebie w myślach. - Człowiek ci zrobił dobrze a ty nawet nie wiesz kto… Opanuj się… Wiem, że było ci przyjemnie ale opanuj się do cholery jasnej! - uwagę Tetsuhiro przykuło coś jeszcze. Szyja. A na niej dwa czerwone punkty. Dotknął ich. Znajdowały się tam dwa strupy. Pamiętał to uczucie, kiedy on go tam dotykał, całował, lizał… - Kurwa, opanuj się! – wysyczał tak, żeby siostra go nie usłyszała. – Nie jestem gejem… - powiedział, bardziej żeby przekonać do tego samego siebie niż kogokolwiek innego.

    Przez kilka dni funkcjonował jak maszyna. Wszystko robił automatycznie. Bliscy zaczęli się o niego poważnie martwić. Przestał spotykać się z jakimikolwiek dziewczynami, nie mając w ogóle ochoty uprawiać z nimi seksu. Bo w końcu tylko do tego się sprowadzało. Ale… wcześniej mu to przecież nie przeszkadzało. Ba! Był wniebowzięty po każdym telefonie jednej z koleżanek. Jednak teraz… Po „spotkaniu” Nieznajomego zapragnął czegoś zupełnie innego. Jego dotychczasowe, zdające się szczęśliwe życie skruszyło się, rozbiło niczym porcelana za sprawą jednej pary przenikliwie lodowatych rąk… Teraz nawet sam siebie nie potrafił doprowadzić do spełnienia. Jak tylko poczuł jakąkolwiek ekscytację, lekki ucisk w spodniach, przyjaciel natychmiast odmawiał posłuszeństwa i z powrotem sobie klapał. Co ten potwór mu zrobił!?

    - Siostra… - zaczął. Ta spojrzała na niego spod miski wypełnionej własnoręcznie przyrządzoną zupą. Pomimo częstych kłótni i przepychanek wiedziała, co łazi jej małemu, biednemu bratu po głowie… Nawet jeśli był starszy.
- Jak chcesz mi powiedzieć, że masz chłopaka to wiedz, że się nie zdziwię. – ten spojrzał na nią jak na idiotkę. – Zawsze wiedziałam, że masz większy pociąg do penisów niż do cycków.
- Porąbało cię!? – wrzasnął. Nie tego się spodziewał… On… I że wiedziała… Jak niby? Przecież on sam nie zdawał sobie z tego sprawy… Dalej nie jest pewny!
- Jeszcze będzie z ciebie homo, braciszku… - wyszczerzyła się do niego  jakby składała mu życzenia na Gwiazdkę. Zatkało go.
- Nie jestem gejem… - jedyne racjonalne zdanie, które mógł z siebie wydusić.
- Ale będziesz! – jak to miło mieć oparcie w siostrze. Wstała, poklepała go po ramieniu i zostawiła w kuchni z mętlikiem w głowie gorszym niż ścieki w zlewie.

Co noc nasilała się ta przeklęta chęć ponownego poczucia jego rąk. Nie był gejem… Chyba. Tak mu się przynajmniej zdawało. Wolał bujne cycki niż fallusy. Chociaż teraz… Teraz pragnął tylko jednego. Tylko jednej osoby. Tylko tej jednej, jedynej, która samą obecnością, samą myślą przyprawiała go o dreszcze przyjemności. Może jednak jego siostra miała rację? Może faktycznie był homoseksualistą? Bo ta chęć ponownego poczucia jego chłodu nie brała się znikąd, prawda? To pragnienie by zrobił więcej. By przywłaszczył sobie jego całe ciało i robił co tylko chciał. Co tylko mu się żywnie spodoba. By doprowadził go do szaleństwa, do zatracenia.
- Chcę cię… - wyszeptał nieświadomie. Leżał na łóżku. Sam w domu. Siostra poszła spać u jakiejś koleżanki, mama w szpitalu, ojciec w pracy… Mógł sobie pozwolić na takie przemyślenia.
- Dzwoniłeś? – usłyszał. Znał ten głos. Mrożący krew w żyłach, podnoszący ciśnienie w kroczu. W pierwszym odruchu się wystraszył. Chciał otworzyć oczy i pędem uciekać, jednak… rozmyślił się. Pozostał spokojny w miejscu nawet nie rozwierając powiek.
- Tak… - wychrypiał. Nie wiedział, co się z nim dzieje. Po prostu go pragnął. Nie tak jak tych dziewczyn i zaspokojenia siebie. Teraz pragnął bliskości, jego dotyku, cichego szeptu. Był gotów oddać siebie. Zrezygnować z egoistycznych pobudek.
- Pragniesz mnie…
- Nie widać? – wiedział, że mu stoi. Wiedział też, że namiot rozłożył się do całkiem pokaźnych rozmiarów.
- Nigdy nie widziałeś mnie na oczy.
- Mówisz jakbym kiedykolwiek był normalny…
- Mówisz jakbym to ja był normalny. – Tetsuhiro nie bardzo wiedział jak na to zareagować. Nie powie przecież, że nie uważa go za kogoś zwykłego ale coś mu tu nie pasowało. Kryło się za tym drugie dno. Nieznajomy złapał go za nadgarstki i niewiarygodnie silnie przyszpilił je nad głową ciemnowłosego.  – Otwórz oczy. – usłyszał. Bał się. A jak zobaczy kogoś kogo tam nie chce widzieć? – Otwórz je… - poczuł lekkie muskanie palców po bokach swojego brzucha. Posłusznie rozwarł powieki. Wokół było ciemno. Jedyne, co widział to niebezpieczne błyski w brązowo-czerwonych tęczówkach. Zaczął przyglądać się mu uważniej. Półdługie, ciemne włosy, ostre oczy, mocno zarysowane rysy, pełne usta a w nich… Zadrżał. Spojrzał na niego wystraszony. – Nadal mnie chcesz…? – ten głos… Ten dotyk… Nie był w stanie mu się oprzeć. Wiedział, że po pewnym czasie zeświruje z ich braku. Nawet jeśli irracjonalnym się wydaje by był wampirem, czy czymkolwiek w tym rodzaju. Tetsuhiro pokiwał tylko delikatnie głową. Nie wiedział, co robi. Absolutnie. Jakby był upity. Upity zapachem, dotykiem, samą obecnością Nieznajomego. Ten natomiast brutalnie wpił się w jego usta nie spuszczając z tonu ani na chwilę. Tetsuhiro dzielnie i z równą zapalczywością oddawał pocałunki. Kiedy zabrakło mu tchu niechętnie oderwał się od wampira i zdyszany wpatrywał się w te tajemnicze oczy. Samo ich spojrzenie podnieciło go do granic możliwości.
- Pragnę cię… - wyrwało mu się. Nawet, kiedy zdał sobie sprawę z tego, co powiedział nie wystraszył się swoich słów ani nimi nie zdziwił. Mówił prawdę. Piekielnie go pożądał. Płonął od samego zapalczywego pocałunku. Chciał więcej, więcej i więcej… Poczuł metaliczny smak w swoich ustach. Czyżby znowu krew? Widząc to Nieznajomy natychmiast pochylił się nad twarzą Tetsuhiro. Polizał obie jego wargi przy czym napalony człowiek westchnął z rozkoszy. Zaraz po tym smak krwi zniknął. Wampir zaczął składać na jego szyi pocałunki. Ledwo muskał ciało pod nim. Tetsuhiro wyginał się na wszystkie możliwe strony. Było mu tak przeklęcie przyjemnie… Silnie zadrżał. Czyżby doszedł…?
- Hm… Szybko poszło. – nie liczył się z tym, że mogło to być wyśmianie go.
- Więcej… - wysapał. Poczuł potężny ból na swojej szyi. Krzyknął jednak nic nie powiedział. Był gotów oddać się bez zająknięcia. Tak, tylko tego pragnął.
- Jesteś gotów? – zapytał bardziej z prowokacją aniżeli z troską.
- Tak… - wyjęczał, gdy tylko głos znowu pobudził jego wszystkie zmysły. Nagle jego spodnie zostały rozszarpane, co tylko jeszcze bardziej go nakręcało. Penis w ułamku sekundy znalazł się pomiędzy wargami wampira. Kły co chwila drażniły męskość Tetsuhiro, który za żadne skarby świata nie był w stanie utrzymać swoich jęków na wodzy. Zaciskał pięści na kołdrze najmocniej jak tylko mógł. Bez opamiętania wypinał biodra do przodu aż w końcu znów zadrżał, spuszczając się w usta Nieznajomego.
- Zabawa dopiero się zaczyna…
- Jestem za. – odpowiedział, przyciągając kochanka do pocałunku. Namiętnego, drapieżnego, z kolejnymi strużkami krwi. Wampir nagle przeszedł na niższe partie jego ciała, gryząc i liżąc jego obojczyk, klatkę piersiową, sutki i brzuch. Za każdym razem zostawały czerwone ślady, często też wypływała z nich czerwona maź. Ominął przyrodzenie i zajął się obcałowywaniem wewnętrznych części ud rozpalonego człowieka. Wysunął swój język i sprawnie przejechał nim pomiędzy pośladkami drugiego. Ten z szoku jak i rozlewającej się rozkoszy krzyknął i uniósł biodra wysoko w górę. Zaraz potem znów poczuł chłodny język na swoim odbycie. Był tak niesamowicie sprawny… . Przygryzł swoją rękę by nie wydobywać z siebie więcej obscenicznych dźwięków, ale palec znajdujący jego czuły punkt nie był pomocny. Gdy tylko wampir go znalazł zaczął tak na niego napierać aż z gardła Tetsuhiro nie wydobywało się nic innego jak tylko głośne krzyki rozkoszy i błagań o więcej. Nieznajomy złapał za ciemnobrązowe włosy, odchylił głowę kochanka do tyłu i wpił się w jego mocno podpuchnięte wargi, nie szczędząc człowieka ani trochę. Pozbawiał go tchu, przyprawiał o palpitacje serca, pozbawiał jakiejkolwiek kontroli nad ciałem. - J-ja… zaraz… - wyjęczał pomiędzy próbami złapania oddechu. Wampir nie zważał  na jego słowa. Dalej wsuwał palce w zabójczym tempie. Poczuł jak pośladki Tetsuhiro zaciskają się po raz kolejny a z jego ust wydobywa się niepohamowany jęk przyjemności. Jednak nie zaprzestał żadnej ze swojej czynności. Dalej drażnił czuły punkt, gdy nagle odwrócił ciemnowłosego na brzuch, podnosząc jego biodra bardziej do góry. Przycisnął głowę do pościeli i zaczął w niego wchodzić. Nie dbał o to, że człowiek się sprzeciwia. - T-to boli… - zalał się łzami. Czuł jakby coś rozrywało go od środka. Tak piekielnie bolało… Nie chciał tego.
- Zaraz przestanie. – przejechał swoimi kłami wzdłuż pleców kochanka, który tylko wygiął się w łuk głośno wzdychając. Zacisnął palce na kołdrze i zęby na wardze aż do krwi. Wszedł już, cały. Nie czekał aż człowiek się przyzwyczai. Przyciskał go do łóżka i posuwał w zastraszającym tempie. Tetsu dopiero po dłuższej chwili przestał odczuwać rozszarpujący ból. Zaczęło być piekielnie, nieziemsko przyjemnie, pomimo dyskomfortu. Gardło zdarło mu się od tych wszystkich krzyków ale nie był w stanie ich pohamować. Chciał, pragnął coraz więcej… Nie ważne ile to ma trwać czy ile ma bólu znieść… Pożądał go mocniej i mocniej.
- WIĘCEJ!! – wrzasnął nie mogąc już wytrzymać. Jego ciało odmawiało posłuszeństwa, wszystko żywiło się tylko i wyłącznie żądzą. Żądzą do tego nieokiełznanego wampira, który nie zostawił ani jednego skrawka Tetsu bez zaznaczenia na nim swojej obecności.

    - Bądź tylko mój… - wychrypiał, łapiąc go za silne ramiona, które chwilę temu doprowadziły go do niesamowicie silnego i najdłuższego orgazmu w jego życiu.
- Dlaczego? – nie było w tym słychać pytania. Jedynie swego rodzaju prośbę, by Tetsuhiro wypowiedział to na głos.
- Bo bez ciebie ze świruję.
- Wyznanie miłosne?
- Nie. Czysto seksualne.



Koniec



2 komentarze:

  1. Proponuję Ci wybranie się na jakieś warsztaty literackie.
    Jak na razie piszesz fatalnie. W Twoich tekstach są powtórzenia, wyrazy są czasem nieodpowiednie (co to zdanie 'wziął jego męskość do buzi'? niczym jakiś przedszkolak. w czasie, gdy wcześniej nie szczędzisz przekleństw). Największym błędem jest to, że nie wiesz o kim piszesz, nie masz pojęcia o osobowości swoich bohaterów. Co przeżywają? Czym się kierują?
    Piszesz dla siebie, ale skoro to publikujesz to postaraj się, aby dla innych czytanie tego było przyjemnością, albo żeby wywoływało jakieś emocje. Piszesz o seksie, ale zupełnie nie czuje się w tym pożądania, chemii pomiędzy bohaterami. Po przeczytaniu (jeśli komuś udaje się wytrwać) Twoich opowiadań pozostaje raczej pustka i świadomość zmarnowanego czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za Twój komentarz. Żałuję, że zauważyłam go dopiero teraz i aż mi głupio odpowiadać na niego tak późno, jednak to zrobię.
      Zgadzam się, piszę fatalnie, ale tego bloga traktuję jako taki mój mini warsztacik, ponieważ ja w swoim mieście ani w okolicy nie mam niczego, na co mogłabym się wybrać by poprawić pisanie. Kiedy pokażę to znajomym wiadomo, co powiedzą, prawda? Dlatego wstawiam to tutaj, by osoby niezależne powiedziały mi, co robię nie tak. Piszę już długo i zauważyłam niesamowitą poprawę nie tyle, co w opowiadaniach, ale w tym jak piszę wypracowania szkolne. Są bardziej składne, logiczne i to mnie zachęca bym dalej, pomimo wiedzy, że robię to beznadziejnie, kontynuowała "tworzenie".
      A propos nieodpowiednich wyrazów - nie zwróciłam na to uwagi, zawsze starałam się unikać czegoś takiego, więc aż dziw mnie bierze, że się tutaj ten wyraz znalazł. Powtórzenia, natomiast, od zawsze były moją piętą Achillesa...
      Prowadziłam już kilka blogów i zawsze spotykałam się z dużymi emocjami, wywołanymi moimi opowiadaniami. Zauważyłam, że tutaj już gra kwestia gustu, a szczególnie, kto na co reaguje. Nie wiem czy się mylę, czy nie, ale będę się starać by było więcej czytelników zadowolonych.
      Naprawdę mi przykro, że nie podobały Ci się moje opowiadania i uważasz to za marnotrawienie czasu, ale jeszcze raz dziękuję, że postanowiłaś zmarnować go jeszcze więcej by pokazać mi, co jest nie tak.

      Usuń